Human Factors o medyku bez snu
Human factors w opiece zdrowotnej to pojęcie bardzo szerokie, a jednocześnie niezwykle istotne w perspektywie nie tylko jakości i wydajności pracy personelu medycznego, samopoczucia i zdrowia pracowników, ale także i przede wszystkim w odniesieniu do bezpieczeństwa i jakości leczenia pacjentów. Każdy z nas w swoim życiu z różną częstotliwością występuje w roli pacjenta. Mimowolnie praca personelu medycznego z perspektywy analizy ergonomicznej, kojarzy nam się wyłącznie z relacją pracownik służby zdrowia - pacjent, szczególnie w odniesieniu do jakości obsługi, skuteczności leczenia czy bezpieczeństwa prowadzonych zabiegów. Niewielu z nas zastanawia się nad tym, jakie czynniki mogą mieć wpływ na tę relację. W rzeczywistości jest ich bardzo wiele.
Żyjemy w czasach ogromnego postępu technologicznego, również w obszarze medycyny. W ostatnich latach powstaje coraz więcej leków, terapii, wyrobów medycznych, które znacząco poprawiają komfort i jakość leczenia pacjentów. Nie ulega wątpliwości, że dysponując doskonałym zapleczem technicznym i farmakologicznym, personel medyczny może zaopiekować się pacjentem na wysokim poziomie. Tylko, czy jest możliwość prawidłowego korzystania z tych zasobów, kiedy lekarz, czy pielęgniarka są zestresowani, zmęczeni i przepracowani?
System organizacji pracy personelu medycznego niestety ma swoją specyfikę. Pracy na wielogodzinnych dyżurach, często z zaburzonym rytmem fizjologicznego funkcjonowania, a w dodatku pod presją czasu. Mówi się, że najlepszy lekarz, to wyspany lekarz, bo niedobór snu nieodłącznie wiąże się z dużo większym ryzykiem podejmowania niewłaściwych decyzji w krytycznych sytuacjach. Te z kolei mogą decydować o życiu lub śmierci pacjenta. Czy zatem organizacja czasu pracy w służbie zdrowia powinna wyglądać tak, jak wygląda obecnie?
W prestiżowym czasopiśmie „The Lancet” ukazał się artykuł na temat niedostatku snu wśród lekarzy. Autor, Matthew Walker wskazuje, że młodsi lekarze pracujący na 34-godzinnej zmianie popełniają o 460% więcej błędów diagnostycznych niż lekarze wypoczęci. Ci sami zmęczeni lekarze popełnią również o 36% więcej poważnych błędów medycznych niż ci pracujący 16 godzin lub krócej. Starszy chirurg prowadzący, który poprzedniej nocy spał tylko 6 godzin lub mniej, jest o 170% bardziej narażony na popełnienie poważnego błędu chirurgicznego u pacjenta, w porównaniu do sytuacji, gdy spał odpowiednio długo. Badania dowodzą, że po 22 godzinach bez snu wydajność człowieka jest obniżona do tego samego poziomu, co u osoby będącej pod wpływem upojenia alkoholowego. Chyba nikt z nas nie chciałby być operowany przez pijanego lekarza….
Czy istnieje zatem jakieś rozwiązanie tego problemu w sytuacji braków kadrowych w służbie zdrowia?
Niektóre kraje, takie jak Nowa Zelandia i Francja, przyjęły mentalność pro-senną w swoich programach szkolenia medycznego, ograniczając kolejne godziny dyżuru do nie więcej niż 10-16 h. Jednak w wielu innych krajach reforma w zakresie snu medyków nie jest już tak kompleksowa. W Polsce niestety również. Ankieta przeprowadzona przez portal lekarski Konsylium24.pl wśród 402 czynnych zawodowo lekarzy dowiodła, że tylko co 4 z nich pracuje zgodnie z normami Unii Europejskiej oraz polskiego ustawodawstwa w zakresie działalności leczniczej. Pozostali wykonują pracę w godzinach ponadwymiarowych, przekraczając nawet 126 godzin tygodniowo (2% ankietowanych). Niepokoi dodatkowo fakt, że ten trend w ostatnich pięciu latach nie zmienia się w kierunku spadku liczby przepracowanych godzin oraz to, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Zatrudnianie bowiem lekarzy na umowy cywilno-prawne lub kontrakty pozwala uniknąć odpowiedzialności prawnej związanej z nieprzestrzeganiem przepisów, które dotyczą wyłącznie umowy o pracę. Dodatkowo podpisanie tzw. klauzuli opt-out umożliwia lekarzowi pracę przez nawet 78 godzin tygodniowo u jednego pracodawcy. Nierzadko niestety zdarza się, że szpital nie jest jego jedynym miejscem pracy. Wówczas liczba przepracowanych godzin, a wraz z nią poziom zmęczenia, zwiększa się.
Musimy mieć świadomość, że przepracowanie medyków to nie wyłącznie zagrożenie dla pacjentów, ale także dla nich samych. W ostatnich latach w Polsce notowano przypadki lekarzy w różnym wieku, którzy umierali z powodu niedostatecznej ilości odpoczynku. Kwestią dyskusyjną i najprawdopodobniej uwarunkowaną osobistą sytuacją, jest przyczyna pracy w takim wymiarze. W jednym przypadku będą to kwestie ekonomiczne, w innym być może altruizm lub przymus związany z wypełnieniem luki kadrowej w grupie pracowników służby zdrowia. Tak czy inaczej ani lata doświadczenia, ani siła woli nie są w stanie przezwyciężyć ludzkiej potrzeby snu, ani wspomóc medyków w wytworzeniu swego rodzaju odporności na jego niedostateczną ilość.
Wraz ze wzrostem świadomość w tym obszarze, pojawia się coraz więcej opracowań naukowych wskazujących na negatywny wpływ deprywacji snu na zdrowie, samopoczucie, wydajność czy funkcje kognitywne człowieka. Zamiast więc ślepo wierzyć, że działania wbrew tak silnemu biologicznemu prawu, jakim jest konieczność spędzenia we śnie około jednej trzeciej doby, należy wdrożyć nowoczesny, świadomy model kształcenia w sektorze opieki klinicznej. Co istotne edukacja pro-senna medyków mogłaby pomóc im nie tylko w sposób bezpośredni, ale także pośrednio. Być może znajomość zasad higieny snu, a przez to również wpływu czynników fizycznych (oświetlenia, hałasu, temperatury) na salach szpitalnych na jakość snu pacjentów, a tym samym na istotę snu w procesie zdrowienia, mogłaby sprawić, że pacjenci szybciej wracaliby do zdrowia, szpitale stałyby się tym samym mniej oblegane, a medycy mniej obciążeni. Wydaje się zatem, że edukacja uwzględniająca zmianę systemu praktyki medycznej na taki, który centralizuje pozycję snu w zakresie opieki nad pacjentem, mogłaby przynieść korzyści obu stronom tej relacji, ale również mieć przełożenie na efektywność kosztową podmiotu medycznego. Dlatego szkolenia dotyczące naukowych korzyści zdrowotnych płynących ze zdrowego snu mogłyby zostać wprowadzone również do obszaru administracji szpitali, instytucji rządowych w tym instytutów zdrowia. Pojawia się bowiem wiele różnych kampanii, mających służyć poprawie zdrowia i jakości życia obywateli, ale niestety żadna z nich nie dotyczy kluczowej roli snu w profilaktyce i leczeniu. Może warto byłoby to wreszcie zmienić...
Opracowanie: dr n. med. Aleksandra Karykowska